W mieście zwanym „małym Berlinem” byliśmy na początku 2014 roku. Skorzystaliśmy z przyjaznej jak na zimę aury (temperatura oscylowała w granicach zera, nie było śniegu, deszczu, czasem nawet słońce się pojawiało) i trzydniowego weekendu (nie mniej jednak twierdzę, że zrobienie 6 stycznia dniem wolnym od pracy jest głupotą, ale ja tu nie o tym…).
Jakoś nie udało mi się trafić na żaden hostel (przynajmniej na taki z wolnymi miejscami), więc wybór padł na jeden z apartamentów w „Kamienicy Poznańskiej 7”. Jeden konkretny – ze względu na hobby mojego męża – czyli żeglarski. Lokalizacja super, wyposażenie i standard – jak najbardziej, cena… – raz na jakiś czas można zaszaleć. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do letnich wypadów, spędziliśmy w apartamencie trochę więcej czasu niż tylko na spanie. Nad wyborem środka transportu długo się nie zastanawialiśmy – bilety na PolskiegoBusa udało się kupić za niecałe 20 zł za osobę w jedną stronę, a 2,5 h to nie jest strasznie długa podróż.
Bydgoszcz jest dużym miastem, my jednak pozostawaliśmy raczej w rejonie samego Śródmieścia, którego charakter raczej do wielkomiejskich nie należy. Okolice Starego Rynku, czyli Stare Miasto wręcz kojarzą mi się z niewielkimi miasteczkami (no, trochę większymi od mojej rodzinnej Pszczyny). Natomiast Nowe Miasto, kształtujące się od połowy XIX w. z piękną (piękno ukryte niestety pod warstwą brudu) secesyjną i modernistyczną zabudową przywodzi mi na myśl śląskie miasta, jak Zabrze czy Bytom…
Pierwszego dnia, idąc z plecakami z okolic Dworca Autobusowego, spacerowaliśmy po części Śródmieścia ujętej pomiędzy Aleją Ossolińskich a ulicą Gdańską. Ta część miasta, została założona na zasadach miasta-ogrodu. Zabudowa jedno- i wielorodzinna została ulokowana na całkiem dużych, jak na „środek” miasta, działkach. Tam gdzie pojawiła się zwarta zabudowa, zielenią zostały wypełnione wnętrza kwartałów. Do tego dochodzą liczne skwery i parki. Zabudowa jest dość zróżnicowana – od eklektycznej zabudowy Instytutu Rolniczego im. cesarza Wilhelma, przez secesyjne kamienice, po modernistyczne wille.
Jeden z budynków Instytutu Rolniczego przy Alei Ossolińskich.
Aleja Ossolińskich 5, dom Ludwika Stojowskiego – prokurenta oddziału Bydgoskiego Banku Związku Spółek Zarobkowych, zaprojektowany przez Jana Kossowskiego, wybudowany w 1935 r.
Portale secesyjnych kamienic przy ul. Jana Zamoyksiego.
Willa przy ul. Adama Asnyka 1 (najprawdopodobniej bydgoskiego architekta – Bogdana Raczkowskiego)
Ul. 20 stycznia 1920 roku 41 – na odcinku od Zamoyskiego do Chodkiewicza cała zachodnia pierzeja składa się z modernistycznych kamienic, natomiast wschodnia – z secesyjnych; na odcinku Zamyoskiego-Mickiewicza – po obu stronach secesyjne i historyzujące kamienice.
Kamienice Eduarda Schulza w Bydgoszczy przy ul. Gdańskiej 66-68.
Jeden z zielonych kwartałów – Park Kazimierza Wielkiego z przylegającym do niego Placem Wolności. Na zdjęciu widoczny budynek Galerii BWA.
Plac Wolności – po lewej kamienica wg projektu Jana Kossowskiego, której przeszklony, wsparty na słupach parter został zaprojektowany pod salon samochodowy Chevroleta; po prawej gmach szkolny zbudowany na siedzibę Niemieckiego Królewskiego Gimnazjum według projektu R. Oueissnera, obecnie I Liceum im. Cypriana Kamila Norwida w Bydgoszczy.