Gdzie Łódź leży, każdy wie ;)
Kto ze Śląska jechał nad morze (tudzież z powrotem) zna te niekończące się kilometry przejazdu przez Łódź. Ostatnio z roku na rok jest lepiej, ale jak przeprowadzałam się do Gdańska, wjeżdżając do Łodzi rozmawiałam z moim tatą i dumnie powiedziałam „w Łodzi już jestem”. Gdy zadzwonił godzinę później, ku jego rozbawieniu, usłyszał „ciągle w Łodzi jestem”…
Ale do rzeczy – przejeżdżając wielokrotnie przez Łódź postanawiałam, że kiedyś tu przyjedziemy na dłużej. Prowadząc rozmowę na początku maja z przyjaciółmi o wyjazdowych weekendach, zastanawialiśmy się gdzie by tu można. I tak od słowa do słowa, szukając czegoś w miarę blisko, jednak jeszcze nie odwiedzonego – padło na Łódź. I tak o to w pierwszy weekend czerwca wylądowaliśmy prawie na środku Polski.
Chcąc zwiedzać świadomie Łódź i jej architekturę dobrze, chociaż w skrócie, znać jej historię. Jeszcze na początku XIX wieku miasto i jej okolice miały charakter głównie rolniczy.
W 1820 roku został wydany dokument nadający Łodzi miastu przeznaczenie pod osadę przemysłową – jako ośrodka tkackiego i sukienniczego. Sprzyjało temu duże zalesienie terenu (drewno jako materiał budowlany i opałowy) oraz liczne rzeczki, o stromym przebiegu w celu napędzania maszyn (młynów). W związku z przemianą głównej funkcji miasta w latach 20. XIX w. zaprojektowano, czytelny do dziś, układ urbanistyczny – kręgosłupem założenia została ulica Piotrkowska, wychodząca w kierunku południowym ze Starego Miasta, wzdłuż niej powstało Nowe Miasto z przeznaczeniem pod nowopowstającą zabudowę mieszkalną i przemysłową, a na południu założenie zamykała osada Łódka.
Na początku lat 30. w mieście zaczęły się pojawiać wielkie manufaktury (pierwsza maszyna parowa na terenach Królestwa Polskiego). Natomiast w drugiej połowie XIX wieku, m.in. między rozwojowi kolejnictwa oraz polityka celna Cesarstwa Rosyjskiego była kolejnym impulsem dla rozwoju gospodarki. Do Łodzi zaczęli zjeżdżać się Żydzi, Niemcy, Rosjanie czy Polacy szukając tutaj swojej szansy na lepsze życie. Wtedy też rozrastały się przedsiębiorstwa Poznańskich czy Sheiblerów do dziś kojarzonych z Łodzią, którzy to pozostawili w Łodzi pałace i fabryki uznawane dziś za jedne z najcenniejszych zabytków Łodzi.
Początek XX wieku nie przyniósł znaczących zmian w mieście. Praktycznie cały okres II wojny światowej Łódź była pod okupacją niemiecką. W wyniku okupacji liczba ludności zmniejszyła się z 680 tysięcy do 300 tysięcy (wpływ na to miał m.in. wysoki odsetek mieszkających przed wojną w mieście Żydów (wymordowanych przez nazistów) oraz Niemców. Jednak samo miasto (czyli jego zabudowa) nie uległy znacznym zniszczeniom.
Po wojnie głównym ramieniem przemysłu było nadal włókiennictwo. Po przemianach ustrojowych wiele zakładów zamknięto, wiele ludzi straciło pracę, a wiele fabryk opustoszało, lub zmieniono ich przeznaczenie – często bez poszanowania ich wartości architektonicznej. Dziś część fabryk przechodzi proces rewitalizacji (jak np. słynna łódzka Manufaktura, która pełni funkcję centrum handlowo-rozrywkowo-kulturalnego – ma również swoje własne muzeum!). Z Łodzią kojarzymy również szkoły i przemysł filmowy – w 1945 r. utworzono Wytwórnię Filmów Fabularnych, a w 1958 Państwową Wyższą Szkołę Teatralną i Filmową.
Wybaczcie trochę ten przydługawy wstęp, ale to i tak jest historia w dużym skrócie. Ale jak już pisałam wyżej – jestem zwolenniczką świadomego zwiedzania. Tak więc wraz z Misiem Uszatkiem zabieram Was już na spacer po Łodzi.
Łódź Bajkowa jest szlakiem turystycznym, na na który składają się rzeźby postaci z filmów animowanych Studia Małych Form Filmowych SE-MA-FOR. Do tej pory ustawiono 8 rzeźb, z czego pierwszą był Miś Uszatek spacerujący ulicą Piotrkowska. Planowane jest ustawienie kolejnych rzeźb.
Do Łodzi dojechaliśmy wczesnym wieczorem. Był piątek, więc wyruszyliśmy zaraz po pracy. Odebraliśmy klucze z mieszkania, zostawiliśmy samochód i bagaże i udaliśmy się na Piotrowską. Będąc bez obiadu zdecydowaliśmy się na najbardziej popularnego „fast-food’a” na Piotrkowskiej w Zapiekarni & Plackolandii. Zapiekanki smaczne (ach ta prażona cebulka!), niestety tylko dziewczynom coś nie do końca zamówienia się poukładały i zamiast 15 minut, to czekaliśmy 45…
Czekając na zapiekanki – Piotrkowska w piątkowy, czerwcowy wieczór…
Zmęczeni, ale już najedzeni – udaliśmy się do Piwoteki Narodowej – pierwszego podobno multitapu w Polsce.
Piotrkowska trochę później – miejscami było więcej osób – ale ogólne wrażenie z całego pobytu – gdzie ci wszyscy Łodzianie? bo nie w centrum…
No i w sumie tyle Łodzi widzieliśmy pierwszego dnia. Bo po wizycie w Piwotece wróciliśmy do mieszkania, gdzie rozsiedliśmy się na obszernym balkonie i kontemplowaliśmy ciepły czerwcowy wieczór.
Zdecydowaliśmy się na wynajęcie mieszkania – w 4 osoby jest to bardzo wygodna i stosunkowo niedroga opcja. Spaliśmy w południowo-wschodniej części Starego Polesia. Niecałe 15 minut spacerem od Piotrkowskiej, ale cicho i spokojnie, przeważa stara zabudowa. Dodatkowo mieszkanie, które wybraliśmy, posiadało duży balkon, na którym spędzaliśmy wieczory i jedliśmy śniadania.
Widok z naszego balkonu nocą
A o Starym Polesiu opowiem Wam w następnym wpisie…