Chyba nawet nie-architekci, na pytanie o najsłynniejszego architekt Barcelony odpowiedzą – Antoni Gaudí. Poza najbardziej chyba znanymi: kościołem Sagrada Familia i Parkiem Güell w Barcelonie znajdziemy kilkadziesiąt obiektów wybudowanych wg projektów Gaudíego. Jak zapewne część z Was wie, spora część tych budynków nie powstała by bez pewnego inżyniera: Eusebia Güella, który po prostu był dość majętnym inwestorem. Warto też wspomnieć, że część tych obiektów jest wpisane na Światową Listę Dziedzictwa UNSECO.
Prace przy kolejnych budynkach trwają, więc zawsze poszukać informacji przed wyjazdem np. na stronie Ruta del Modernisme. My o jednym obiekcie, otwartym dla zwiedzających we wrześniu 2013 r. dowiedzieliśmy się przypadkiem, pytając się w Informacji Turystycznej o bilety do Sagrady Familii :)
Kolejność obiektów w poście jest przypadkowa, czyli taka w jakiej je po prostu zwiedzaliśmy, każdy obiekt ma w sobie coś ciekawego, a te mniej „popularne” nawet przyjemniej się zwiedza, ze względu na mniejszą ilość odwiedzających :)
Park Güell zajmujący powierzchnię 20 ha miał być, wzorowanym na angielskich założeniach, miastem-ogrodem, którymi był zafascynowany Güell. Osiedle dla burżuazji nie zostało nigdy ukończone (ze względu na brak potencjalnych kupców) – zrealizowano jedynie 5 budynków. W jednym z nich mieszkał sam Gaudí, a obecnie mieści się tam muzeum jego twórczości – Casa Museu Gaudí. W tym muzeum znajdziemy m.in. meble oraz detale wyposażenia wnętrz np. klamki. Mnie osobiście najbardziej zachwyciły hiszpańskie płytki na posadzkach. A jeden z wzorów – szaro-żółty śni mi się po nocach ;)
Wejście do centralnej części parku – z tarasem widokowym, salą kolumnową, łączącymi dwa pierwsze elementy reprezentacyjnymi schodami z rzeźbą salamandry oraz główną bramą wejściową z dwoma budynkami bramnymi. Na „obejście” tej części spokojnie wystarczy godzina (plus ewentualnie drugie tyle na stanie w kolejce i zwiedzanie jednego z budynków bramnych; drugi zajmuje sklep z pamiątkami). Pozostała część parku, czyli 3/4 jest ogólnodostępna. Park jest ułożony na stoku, więc wśród bujnej zieleni znajdziemy wiele ścieżek, schodów, ramp, spokojnych zaułków, z których rozpościera się widok na miasto. Co kawałek znajdziemy ławki postawione w cieniu drzew, więc warto zabrać ze sobą drugie śniadanie i zjeść je w parku.
Bilet do parku można kupić przez internet – przy kasach zawsze są kolejki, poza tym wejścia są na konkretną godzinę. Co prawda na swoją kolejkę do wejścia można czekać na ławce pod palmami, ale… ;)
Przy kolejnej wizycie w Barcelonie na pewno wybierzemy się ponownie do Parku, ale głównie po to, by dokładniej spenetrować „bezpłatną” część.
Casa Museu Gaudí znajduje się w ogólnodostępnej części Parku. Do naszego wejścia do Parku mieliśmy godzinę czasu, więc spędziliśmy ten czas m.in. zwiedzając Muzeum.
Taras widokowy z najdłuższą ławką jaką w życiu widziałam ;) Jak przez cały pobyt widoczność tego dnia nie była zachwycająca, ale na tarasie było niemiłosiernie gorąco, więc więcej czasu spędziliśmy w cieniu sali kolumnowej, która znajduje się pod tarasem.
Uwielbiam założenia parkowe w stylu angielskim, a te hiszpańskie to w szczególności :D
W sąsiedztwie parku znajduje się Gaudí Experiència. Jest to kino 4D połączone z niewielką, multimedialną wystawą na temat Gaudíego. W architekturze Gaudíego jest wiele analogii do mitów – Herkulesa, smoków, odniesień do natury. Film w przyjazny sposób pokazuje te nawiązania. Bilet kosztuje sporo, bo 9€, ale jeśli chcemy komuś pokazać o co w tym wszystko chodzi, to dobry sposób.
Mniej znanym obiektem jest Pabellones de la Finca Güell. Mieści się on w dzielnicy Pedralbes, całkiem niedaleko stadionu FC Barcelona Camp Nou. Na terenie danwej wioski Sarrià znajdowała się letnia rezydencja rodziny Güell. Sam pałac został przekazany rodzinie królewskiej w 1919 roku, a obecnie znajduje się Muzeum Sztuki Użytkowej – Museu de les Arts Decoratives. Nie mniej jednak najciekawszym dziełem Gaudíego jest brama, prowadząca od wschodu (dawna główna droga dojazdowa) do kompleksu. Bramę można podziwiać z zewnątrz, jednak jeżeli zjawimy się o wyznaczonej porze możemy zwiedzić fragment ogrodu oraz budynek stajen (wstęp kosztuje 6€).
Motyw smoka w twórczości Gaudiego pojawia się wiele razy. W tym przypadku jest to nawiązanie do prac Herkulesa (tak jak pomarańcze, które zastąpiły znane nam jabłka).
U podnóża góry Tibidabo znajduje się kolejne, mniej znane przeciętnemu turyście dzieło Gaudíego – Torre Bellesguard. Miejscie, gdzie dziś znajduje się budynek, ma długą historię – niegdyś znajdowała się tu posidałość Marcina I Ludzikiego króla Aragonii. Obecny budynek został ukończony w 1917 roku, nie mniej jednak na terenie posiadłości znajdują się pozostałości po wieży bramnej z czasów średniowiecza. Sam dom, w romantyczny sposób, nawiązuje do architektury gotyku.
Zwiedzanie odbywa się z audioguidem, na zewnątrz są dyskretnie poumieszczane numerki, natomiast do środka wchodzimy z przewodnikiem, który nas oprowadza po budynku, mówiąc w którym miejscu jaki numer mamy wybrać (bardzo fajnie, że numerków nie było na ścianach, obiektach, zawsze mnie potem denerwują na zdjęciach :D), ale również opowiadał dodatkowe rzeczy, zadawał zagadki. Raz dziennie jest zwiedzanie z przewodnikiem (już bez audioguide’a), ale wtedy za wstęp zamiast 9€, zapłacimy 16€. Wybraliśmy wersję ekonomiczną, zwiedzanie zaczęliśmy od budynku, a potem już, nie będąc poganianym przez nikogo obeszliśmy ogród, odpoczęliśmy na ławce wyłożonej trecandis.
Jest to obiekt, który szczerze polecam odwiedzić, mimo iż obiekt jest oddalony od centrum (zwiedzanie można połączyć ze zwiedzaniem góry Tibidabo).
Dom jest uroczy ;) każdy detal jest szczegółowo dopracowany. Wygląda trochę jak skrzyżowanie gotyckiego kościoła z wieżą obronną :)
Wewnątrz również każdy detal jest szczegółowo dopracowany – lampy, schody, drzwii, okna, meble, posadzki, okładziny ścienne.
Nawet konstrukcja dachu, sama w sobie jest dekoracją. Chociaż jak sobie pomyślę, jak tam się kurz osadza…. ;)
Dostępność dachów chyba w Hiszpanii nie jest niczym szczególnym, jednak Gaudì rozwiązywał te przestrzenie z równą starannością jak elewacje czy wnętrza. Mimo że dach jest stromy udało się wygospodarować kilka tarasów połączonych kamiennymi schodkami, z których rozpościera się widok na całe miasto.
Wśród licznych posiadłości rodziny Güell, tuż obok La Rambla znajduje się tzw. pałac miejski (całoroczna siedziba) – Palau Güell. Wstęp kosztuje 12€, ze względu na dużą ilość odwiedzających warto kupić bilety przez internet (lub przyjść z samego rano, zanim kolejka się uzbiera), w cenie dostajemy audioguide’a. Zwiedzając zaczynamy od piwnic, w których mieściły się stajnie, a następnie z wielkiego hallu szerokimi schodami wchodzimy na piętro, gdzie znajdowały się reprezentacyjne pomieszczenia, w tym sala wysoka na 3 kondygnacje, przekryta kopułą z otworami, która miała przypominać rozgwieżdżone niebo. Sala ta ma dwie funkcje – towarzyską („balową”) oraz po otwarciu dekorowanych drzwi, za którymi znajdował się ołtarz, sala zamieniała się w kaplicę. Wyżej znajdują się sypialnie, które oprócz na zewnątrz otwierały się również na salę-kaplicę, tak że pani i pan domu mogli uczestniczyć w nabożeństwie bez schodzenia na dół. Na poddaszu, gdzie znajdowały się pokoje służby, kuchnia itp., jest teraz jedna, otwarta przestrzeń, a w niej ustawiono wystawę opowiadającą o pracach konserwatorskich przeprowadzonych w obiekcie, z opisem (również po angielsku) i zdjęciami „przed i po”. Ostatnim punktem jest dach, widok z niego nie jest może zapierający dech w piersiach (ze względu, na to, że pałac nie jest wiele wyższy od otaczającej zabudowy), ale sam dach jest ciekawy – kilkanaście kominów ozdobionych trecandis wystarczy. Każdy indywidualnego projektu, kolorowy, jak ten na zdjęciu poniżej.
Sala balowa/kaplica. Tam gdzie otwarte okienko znajdowały się loże (osobne dla pana i pani domu) połączone bezpośrednio z sypialniami.
Jeden z kominów, per „Pan Brokuł”. W sklepie z pamiątkami można kupić miniaturkę. Ogólnie nie przepadam z kurzostojkami (czyt. przedmioty które tylko stoją i łapią kurz), ale jakoś nie mogłam się tym razm oprzeć ;)
Na koniec (wybraliśmy się tam dzień przed odlotem) zostawiliśmy sobie kościół Sagrada Família (potocznie Zagrodę Rodzinną ;)). Tu zdecydowanie polecam zakup biletów przez internet, bo kolejki są często na godzinę stania, jak nie więcej. Są różne opcje (z przewodnikiem, z audioprzewodnikiem, z wieżami lub bez), my znowu wybraliśmy wersję ekonomiczną – za 19,30€ zwiedzanie samodzielne kościoła z wjazdem na wieże. Kościół, jak wiadomo powszechnie, jest ciągle nie ukończony, aczkolwiek prace są już na tyle zaawansowane (w 2010 roku świątynie konsekrowano), że na 2026 r. zaplanowano ukończenie budowy.
W podziemiach urządzono muzeum budowy światyni – znajdziemy tam modele, przestrzenne schematy statyczne (wszak Gaudí nie miał do pomocy komputerów), oryginalne projekty, zarówno konstrukcji jak i detali. Znajdują się tam również materiały archiwalne dotyczące poszczególnych etapów budowy.
Sagrada Família trochę mnie rozczarowała. Żyłam w micie tego wielkiego dzieła. Niestety stojąc u stóp świątyni nie dostrzega się tych wszystkich pięknych detali w fasadach. Zresztą zawsze myślałam, że będzie większa ;) Brak zachwytu wnętrzem wynikał z dwóch powodów – tłum ludzi oraz fakt, iż o 10 rano większość światła wpadała przez nieukończoną główną fasadę, w której nie ma jeszcze witraży (tylko białe szyby), przez co wnętrze wyglądało surowo i nieprzyjemnie. Jedynie miejscami, w skrzydłach transeptu tam gdzie słońce wpadało do wnętrza przez wielobarwne szkiełka robiło się trochę magicznie. Tak więc Sagradę polecam późnym popołudniem ;) Może uda mi się kiedyś znowu tam dotrzeć i zmienię zdanie.
Niekończąca się budowa…
Muzeum historii budowy świątyni – wgląd do warsztatu, gdzie wykonywane są modele różnych elementów, również dekoracji w skali 1:1
Niestety o 10 rano, gdy słońce wpada przez nieukończoną fasadę wnętrze wygląda surowo i mało przyjaźnie
A tak wyglądała kolumna w jednym ze skrzydeł transeptu. Gdy to surowe wnętrze zostanie zalane w całości wielobarwnym światłem będzie tam naprawdę magicznie.
Oprócz wyżej wymienionych budowli, zwiedzać można inne, ale niestety z braku czasu/pieniędzy (niepotrzebne skreślić), nie odwiedziliśmy wszystkich, ale następnym razem może uda się zajrzeć do:
- Casa Baltó – dom wybudowany dla Josepa Batlló, wstęp 20,35€;
- Casa Milá – ostatnia rezydencja zrealizowana przez Gaudíego, wstęp 20,50€;
- obiekty ustuowane poza samą barceloną, więcej informacji na stronie Ruta del Modernisme