Przez kilka ostatnich dni mogłam się rozkoszować zimą, taką jaką lubię – zimną i śnieżną. Gdy drzewa, ogołocone z liści, ubrane są w puszysty kożuch śniegu, a spod nóg wydobywa się to przyjemne skrzypienie. Czy to w lesie, w parku, na polu czy na plaży. Od takiego widoku piękniejsza jest chyba tylko szadź. I wiecie co, tęsknię za kwiatami wymalowanymi na oknach przez mróz ;)
Od dawna wyznaję zasadę – nie ma nieodpowiedniej pogody – jest tylko nieodpowiedni ubiór (oczywiście wykluczam nawałnice, sztormy, orkany i 40 stopniowy upał). Małoletni urodził się w drugiej połowie listopada i całą zimę wychodziliśmy z nim na spacery – oczywiście przy mrozie nie większym niż -10°C, a jeśli już temperatura była poniżej zera to ograniczaliśmy czas do 30 minut. W tym sezonie nawet nie przejmowałam się sypiącym śniegiem – dziecko zapakowane w wózku, opatulone śpiworem, z budką nad głową miało na pewno ciepło :)
Przyjmuję taką zimę z całym dobrodziejstwem inwentarza – ubieraniem miliona warstw – na siebie to pikuś, ale – na małoletniego; odśnieżaniem samochodu, czy staniem w korkach – korki przecież są, były i będą zawsze ;) No może jedynie nie tęsknię za marznięciem na przystanku czekając na autobus, który nie potrafi wjechać pod górę, ale nie można mieć wszystkiego. Co prawda bardzo mnie boli, że cały okres „świecenia słońca” przesiaduje się w pracy, ale coraz piękniejsze iluminacje świąteczne, które często są od pierwszych dni grudnia do końca stycznia, uprzyjemniają nam wieczorne spacery.
Niestety już zdążyła przyjść odwilż, nasz bałwan stracił już oczy, nos, uśmiech i jedną rękę, a na chodnikach (odwieczny problem – do kogo należy odśnieżanie chodnika?) robi się okropne, moczące buty i spodnie, błoto. Ale jeszcze nie minął styczeń. Może jeszcze trochę sypnie i przymrozi, albo jak mawiał Mann w Trójce „zawieje, a potem zamiecie”. Pewnie na Wielkanoc ;)
Tegoroczna szadź – widok z naszej sypialni ;)
Tegoroczne iluminacje w Parku Oliwskim
Wyspa Spichrzów, Gdańsk
Zimowe spacery zeszłej i tegorocznej zimy
Prywatny bałwan i pierwsze „zabawy” w śniegu